Wróć do góry

Ksiądz Maurycy Rottermund – właściwy człowiek we właściwym miejscu i właściwym czasie


Pierwsze dekady XX wieku to bardzo burzliwy czas w historii Polski i całej Europy. Kiedy się rozpoczynał, nie było nas na mapie kontynentu i tak naprawdę nawet najwięksi optymiści nie widzieli podstaw ku temu, by miało się to szybko zmienić. Jednak Wielka Wojna (zwana później I wojną światową), najkrwawsza w dotychczasowych dziejach świata, przetaczająca się przez Europę w latach 1914-1918, zmieniła całkowicie układ sił na naszym kontynencie. Polska odzyskała niepodległość i mozolnie odbudowywała swoją państwowość po trwającej 123 lata niewoli. Te wielkie historyczne procesy dotyczyły również Podhala, które do 1918 roku było częścią Austro-Węgier, a po 1918 roku znalazło się w granicach odrodzonej Rzeczpospolitej Polskiej. I dotyczyły również Szaflar, w których w latach 1901-1931 proboszczem rozległej parafii był ksiądz Maurycy Rottermund.

Rodowód

Rodzina Rottermundów swymi korzeniami sięga głęboko w przeszłość. Udokumentowana genealogia rodu zaczyna się w XVI wieku, kiedy cesarz rzymski Ferdynand I nadał w 1560 roku herb szlachecki Tomaszowi Rotermundowi (drugie „t” w nazwisku pojawiło się później). Gniazdem rodzinnym Rottermundów była Zawadka, niewielka wioska w pobliżu Wadowic. Pradziadek Maurycego Józef był właścicielem majątku w Zawadce, syn Józefa – Antoni wybrał karierę wojskową i został oficerem Księstwa Warszawskiego, a z kolei syn Antoniego – Józef Antoni (ojciec Maurycego) jako siedemnastoletni młodzieniec był uczestnikiem powstania listopadowego. I te rodzinne powstańcze tradycje miały niewątpliwy wpływ na sposób myślenia Maurycego, tłumacząc wiele jego późniejszych działań.

Rodzina Rottermundów. Drugi od prawej siedzi ksiądz Maurycy Rottermund

Herb rodziny Rottermundów

Zanim został proboszczem

Maurycy Rottermund przyszedł na świat 22 września 1864 roku w Krakowie. Jego rodzicami byli wspomniany już Józef Antoni oraz Julianna Ewa z domu Rutkowska. Wykazywał wielką ochotę do nauki, a odkrywszy w sobie powołanie do kapłaństwa, zdecydował się studiować na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kiedy w trakcie studiów został wysłany do Rzymu, wydawało się, że kariera kościelna stoi przed nim otworem, jednak z powodu bliżej nieokreślonej niesubordynacji (nieposłuszeństwa) te plany się nie ziściły i tuż po otrzymaniu święceń kapłańskich w 1892 roku trafił jako wikariusz na swoją pierwszą parafię do Szaflar. Przebywał tu 2 lata, a w kolejnych latach pełnił posługę w Nowem Bystrem oraz w Krakowie – najpierw w Podgórzu, a następnie w kościele świętych Apostołów Piotra i Pawła.

Wreszcie biskup diecezjalny krakowski Jan Puzyna uznał, że kilka lat praktyki w roli wikarego w wystarczający sposób predestynuje Maurycego Rottermunda do funkcji proboszcza i wyznaczył mu pierwszą parafię. W taki oto sposób w 1901 roku ksiądz Maurycy ponownie znalazł się w Szaflarach na miejsce poprzedniego proboszcza Leopolda Chmielowskiego.

Proboszcz na trudny czas zaborów

Ksiądz Maurycy bardzo szybko aktywnie włączył się w nurt życia lokalnej społeczności. Obowiązki duszpasterskie łączył z działalnością w wielu różnych obszarach. Kiedy 30 kwietnia 1904 roku formalizowano działalność ochotniczej straży pożarnej, której zaczątki sięgają 1886 roku, wziął udział w zebraniu założycielskim, a późnej cały czas wspierał jej działalność. Podobnie było z kółkiem rolniczym prężnie działającym od 1887 roku. Była to organizacja szerząca postęp rolniczy, wprowadzająca różne nowinki zwiększające efektywność pracy na roli. Przez jakiś czas Maurycy Rottermund był nawet prezesem kółka rolniczego. Bliska była mu również tematyka regionalna. Kiedy w 1911 roku grupa muzykantów założyła zespół potocznie nazywany kapelą gazdowską, ksiądz Maurycy przeznaczał środki finansowe na tę działalność. W ten sposób kapelę stać było na zakup instrumentów muzycznych. Kapela często koncertowała, brała udział w przedstawieniach i uroczystościach.

Taka postawa księdza Maurycego świadczyła o jego pozytywistycznym myśleniu. Ten potomek powstańca listopadowego doskonale wiedział, że tylko wzmacnianie tkanki społecznej, aktywizowanie ludzi, wyzwalanie w nich pozytywnej energii, stworzy przesłanki do tego, by powstało społeczeństwo gotowe do życia w wolnym państwie. Patriotyzm rodzi się bowiem w codziennym działaniu dla dobra wspólnego.

Zbliżającą się pięćsetną rocznicę bitwy pod Grunwaldem (1910 rok) uznał za doskonałą okazję do wyrażenia uczuć patriotycznych. Postanowił wznieść krzyż metalowy na górze Ranisberg. Nie zraziła go nawet początkowa odmowa władz austriackich. Dopiął swego i z pewnym poślizgiem, bo dopiero 17 maja 1914 roku, zorganizował wielką uroczystość poświęcenia krzyża z udziałem licznych oficjeli, organizacji i stowarzyszeń. Pewnie nikt z obecnych na tej uroczystości nie przypuszczał, że za kilka miesięcy cała Europa będzie w ogniu Wielkiej Wojny.

Proboszcz na trudny czas wojny

Ranek 1 sierpnia 1914 roku wstrząsnął mieszkańcami Szaflar. Każdy, kto wyszedł z domu, mógł zobaczyć wielkie płachty plakatów z informacjami o ogólnej mobilizacji wszystkich roczników poborowych i rezerwistów do 42. roku życia. Tak Austro-Węgry szykowały się na wojnę z Rosją. Ksiądz Maurycy Rottermund (miał już wówczas przyznany tytuł kanonika) odprawił w tym dniu Mszę świętą w wypełnionym po brzegi kościele, a nazajutrz w uroczystej procesji odprowadził rezerwistów spod kościoła na przystanek kolejowy w Szaflarach. W ten sposób w jednej chwili ze wsi ubyły dziesiątki mężczyzn, a obowiązek utrzymania rodzin spadł na barki kobiet. W tym trudnym czasie, kiedy brakowało żywności, zmalały dochody związane z obsługą ruchu turystyczno – wczasowego, a listy przychodzące z frontu mówiły o okrucieństwach wojny – ksiądz Maurycy był na co dzień wśród swoich „owieczek”. Chodził po domach, interesował się sytuacją parafian, dodawał otuchy, podtrzymywał na duchu. I nikogo nie udawał. Był sobą – człowiekiem bezpośrednim, życzliwym, skorym do pogawędek z każdym i o wszystkim. Nic zatem dziwnego, że szaflarzanie czuli w nim wielkie oparcie, a kontakt z nim dodawał im sił do zmagań z trudną rzeczywistością.

Po czterech latach krwawej wojny w Europie szykował się nowy porządek. Pojawiła się niepowtarzalna szansa na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Ci wszyscy, dla których ta idea była droga, niezależnie od miejsca, w którym żyli, i roli, którą pełnili w swoim środowisku, angażowali się w działalność organizacji niepodległościowych. 27 października 1918 roku Maurycy Rottermund stanął na czele komitetu parafialnego Organizacji Narodowej. Organizacja ta w szerszej skali dążyła do sprawnego przejęcia władzy od administracji austro-węgierskiej, a dzięki komitetom parafialnym docierała do nawet najmniejszych miejscowości. Z całej parafii szaflarskiej przystąpiło do niej około 150 osób, które już w dniu utworzenia komitetu uchwaliły rezolucję do tworzącego się rządu Rzeczypospolitej Polskiej domagającą się wycofania z Polski żołnierzy obcych armii oraz rozpoczęcia starań o przyłączenie do niej Spisza i Orawy.

Proboszcz na trudny czas niepodległości

Niepodległość uroczyście zawitała do Szaflar 10 listopada 1918 roku. Maurycy Rottermund był jednym ze współorganizatorów patriotycznego wiecu z udziałem kilkuset osób. Przedstawiciele gminy Szaflary złożyli ślubowanie „Ojczyźnie – Polsce”, a ksiądz Maurycy wygłosił okolicznościowe kazanie. Podkreśleniem wyjątkowości chwili i rodzącej się wolności był dźwięk dzwonów kościelnych wydobytych z ukrycia, w którym znajdowały się przez całą wojnę, by nie ulec rekwizycji i przetopieniu na kule armatnie.

Od momentu odzyskania niepodległości w kalendarzu księdza Maurycego na trwałe były zakreślone dwie daty: 11 listopada i 3 maja. Corocznie w tych dniach odprawiał uroczyste nabożeństwa, a 3 maja 1927 roku poświęcił „drzewo wolności” – wiąz górski zasadzony w pobliżu budynku ówczesnej szkoły. Ciekawostką jest fakt, iż z tego drzewa została wyrzeźbiona w 2002 roku figura świętego Floriana znajdująca się właśnie w miejscu, w którym rosło „drzewo wolności”.

Ponadto ksiądz Rottermund był współgospodarzem dwóch wielkich wydarzeń daleko wykraczających swoim znaczeniem poza Podhale. 8 sierpnia 1926 roku odbył się w Szaflarach X Zjazd Związku Podhalan z udziałem ideowego ojca tej organizacji Władysława Orkana, a 15 września 1929 roku – zjazd byłych Legionistów, Hallerczyków i Związku Strzeleckiego z całego powiatu nowotarskiego.

Jednak przede wszystkim ksiądz Rottermund kontynuował swoją misję społecznika w duchu pozytywistycznym. Gdy tylko zakończyła się wojna i do domów zaczęli wracać żołnierze, zorientował się, jak wielu z jego parafian potrzebuje pomocy. Wrócili z wojny okaleczeni, wycieńczeni i schorowani. Ksiądz Maurycy zorganizował Komitet opieki nad inwalidami wojennymi i w zależności od potrzeby, starał się każdemu pomóc. Dla jednych najważniejszy był pobyt w szpitalu lub sanatorium, innym pomagał szukać lżejszej pracy, jeszcze inni potrzebowali doraźnego wsparcia finansowego. W tej sytuacji ksiądz Rottermund okazał się świetnym organizatorem.

W dalszym ciągu ożywiał też działalność różnych organizacji. Działając cały czas w kółku rolniczym, był w gronie tych, którzy doprowadzili do utworzenia 14 sierpnia 1927 roku Podhalańskiej Spółdzielni Mleczarskiej w Szaflarach – pierwszej na Podhalu. Został przewodniczącym rady nadzorczej tej spółdzielni. Również aktywnie wspierał działalność miejscowego oddziału Kasy Stefczyka. Ta spółdzielnia oszczędnościowo-pożyczkowa odegrała znaczną rolę w rozwoju usług i drobnej przedsiębiorczości w odrodzonej Polsce. Przewodniczył też Radzie Szkolnej Miejscowej, której zadaniem było m.in. zarządzanie majątkiem szkolnym, dbanie o budynek szkolny, ale także interesowanie się życiem uczniów poza szkołą.

Proboszcz – dobry gospodarz parafii

A przecież przede wszystkim Maurycy Rottermund był proboszczem realizującym na co dzień wszystkie obowiązki przypisane do tej funkcji. Kierował rozległą parafią, która obejmowała 9 wsi (Bańska, Biały Dunajec, Gliczarów, Leśnica, Maruszyna, Skrzypne, Szaflary, Zaskale, Ząb) i liczyła ponad 8000 wiernych. Poprzednim proboszczem w latach 1830-1901 był ksiądz Leopold Chmielowski, który wysoko zawiesił poprzeczkę, będąc sprawnym i energicznym gospodarzem parafii. Zostawił po sobie budynek kościoła wzbogacony o pseudogotycką wieżę oraz wieżyczkę na sygnaturkę. Ponadto zakupił nowe organy i rozpoczął budowę wikarówki. W tym czasie prężnie też działało Bractwo Różańca Świętego. Ksiądz Maurycy kontynuował jego dzieło. Dokończył budowę wikarówki, wybudował przy kościele dwie kaplice oraz kaplicę na cmentarzu parafialnym. Wyremontował również plebanię i dobudował do niej piętro. O substancję materialną parafii dbał na bieżąco, a parafianie z pełnym zaufaniem akceptowali poczynania swojego duszpasterza.

Pro memoria

Wiele można by również powiedzieć o mocnych więzach łączących go z członkami jego rodziny. Dla swoich najbliższych zawsze był prawdziwym oparciem. Lubił gościć ich na plebanii (o częstych odwiedzinach wnuczki jego brata Jana, Wisławy Szymborskiej, była mowa w poprzednim numerze „Kwartalnika”). Ale prawdziwym sprawdzianem jego oddania dla najbliższych była sytuacja, gdy zmarła jego bratanica (córka najstarszego brata Juliana) Janina. Zmarła tuż po porodzie, osierocając synka Juliana. A gdy Julian miał 4 lata, zmarł również jego ojciec, profesor gimnazjum nowotarskiego Tomasz Buła. Był rok 1917. Wtedy ksiądz Maurycy postanowił wziąć na wychowanie małego Juliana, który aż do uzyskania pełnoletności mieszkał na plebanii. Jego stryjeczny dziadek zapewnił mu jak najlepsze warunki do życia i edukacji. Ciekawostką jest fakt, że syn Juliana, wybitny historyk sztuki Andrzej Rottermund był w latach 1991-2015 dyrektorem Zamku Królewskiego w Warszawie.

Latem 1931 roku ksiądz Maurycy Rottermund dowiedział się, że jego organizm został zaatakowany przez nowotwór. Człowiek, który w tak wielu trudnych sytuacjach nigdy się nie poddawał, tym razem nie był w stanie się obronić. Ziemski żywot jednej z najbardziej znaczących postaci w historii Szaflar dobiegł końca. Zmarł 17 lipca 1931 roku, a miejscem jego spoczynku została kaplica na cmentarzu w Szaflarach.

Źródła:

  • Anna Bikont, Joanna Szczęsna „Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej”,
  • „Szaflary wieś podhalańska”, red Mieczysław Adamczyk,
  • Wojciech Kamiński „Wspomnienia”.

Zdjęcia:

Jarosław Szlęk